autor: Wioletta Sawicka
cykl: Wyjdziesz za mnie, Kotku (tom 2)
liczba stron: 440
kategoria: literatura współczesna
PREMIERA: 10 marzec 2015
„ Zrozumieć swoje serce – oto klucz do największej życiowej mądrości.”
W dzisiejszej recenzji będę Was zachęcać – otóż tak, zachęcać i od samego początku się do tego przyznaję – do przeczytania książki Wioletty Sawickiej "Będzie dobrze kotku". Jest to kontynuacja cukierkowatego tytułu (który pewnie, co niektórzy kojarzą i może się ze mną zgodzą, że wieje od niego banalnością na kilometr) "Wyjdziesz za mnie, kotku?" . I z takim nastawieniem zabrałam się za czytanie tomu pierwszego, postawiłam na zwyczajne romansidło z oklepanym tytułem. Sądziłam, że historia Anny mnie niczym nie zaskoczy. Spodziewałam się też zwyczajnego czasoumilacza, jednak z każdą znikającą kartką zmieniałam zdanie. Opowieść odziana w banalny tytuł a nawet mega banalny mnie zaskoczyła. Jest to, co prawda literatura kobieca, wątek miłosny był na pierwszym planie, ale całość była bardziej intersująca niż myślałam. Fabuła nie była wcale taka cukierkowata jak wspomniany tytuł a całość zachęcała do dalszego czytania – a co ważne, nie tylko umilała czas, ale także gdzieś tam w mojej główce została zapamiętana. Dlatego też z wielką ciekawością sięgnęłam po tom drugi. Byłam ciekawa, czym zaskoczy mnie tym razem autorka.
Anna jest dobrą żoną i matką. Odnalazła swoje miejsce na ziemi, tylko że... Czasem ma wrażenie, że czegoś jej brakuje, że nie żyje w pełni. Słodki schemat „kury domowej” nie wystarcza. W miarę upływu czasu dochodzi do głosu przekonanie, że jednak chciałaby od życia czegoś więcej. Stara się nie narzekać, nawet w myślach, bo przecież liczy się przede wszystkim rodzina. No i to, że Patryk jest taki szczęśliwy. Realizuje się nie tylko jako lekarz, ale też jako ojciec, głowa domu. Oboje bardzo się troszczą o Majkę. Pragną, by dziewczyna, która tak wiele w życiu przeszła, wreszcie poczuła się bezpiecznie. Jednak Patryk robi wszystko zgodnie ze swoją naturą – to znaczy despotycznie i nazbyt gorliwie. Zaczyna ograniczać córkę, tak jak wcześniej ograniczał Annę. Chce mieć je obie na wyłączność. Maja dorasta, a Anna potrzebuje powiernika… Wierzy, że stanie się nim poszukiwany ojciec. Z Małgosi przewrotny los zadrwił, spełniając jej najskrytsze marzenie. Ujawnienie prawdy będzie dla wszystkich szokiem.
Zacznę może od wrażeń wzrokowych, czyli porównanie z tomem pierwszym. Okładka nawiązuje do swojej poprzedniczki, jest kobieca i zachęcająca. Jeśli zaś chodzi o „opasłość” to tutaj również jest podobieństwo, co tylko wyostrzyło mój apetyt. Całość rozpoczyna się listem, którego nadawca jest w pierwszej chwili zagadkowy (jednak nie trudno się domyślić, kim tak naprawdę jest). Jeśli ktoś czytał pierwszy tom i coś jeszcze z niego pamięta, to łatwo wkomponuje się w klimat tej powieści. Czytanie ułatwi nam lekki styl autorki. Książka została napisana zwykłym potocznym językiem, który nie męczy czytelnika. Na swojej drodze spotkamy tych samych bohaterów co poprzednio. Każdy z nich ma swoje problemy i każdy boryka się z czymś innym. Jeśli już mowa o postaciach to od razu napomknę, że potrafią oni wywołać emocje. A szczególnie Patryk (Ci z Was, którzy mieli okazję już tego Pana poznać, zrozumieją od razu, o co mi chodzi) bywa wkurzający. Słowo wkurzający jest tutaj za delikatne. Czytając miałam ochotę rzucić książką o ścianę, a tak naprawdę to najchętniej bym wtargnęła do powieści i nim potrząsnęła. Chociaż i tak nie wiem czy to by coś dało… Jest on dla mnie mieszanką stereotypów, szowinizmu i egoisty, który ma klapki na oczach i momentami zero rozumku oraz empatii. Typowy samiec, który ma wielkie ego i został wylelkany przez mamusię, która zresztą charakterek ma także irytujący. W dodatku nie uczy się na swoich błędach. Dołożyłabym do tego obrazu jeszcze chorobliwą zazdrość, a nawet gram zaborczości. Postać Patryka została doskonale skrojona na wymiar – wywołuje emocje, przez co nie można przejść obok obojętnym. Zaraz zapytacie, co na to Anna? Jest to pytanie, na które mogę odpowiedzieć tylko połowicznie. A odpowiem krótko. Jest to kobietka z anielską cierpliwością. Uzupełnienie swojego męża, a w zasadzie przeciwwaga. W całej tej historii znajdziecie marzenia, pecha, który burzy wszystko i doprowadza do skrajności. Autorka w doskonały sposób pokazuje jak bardzo przewrotny może być los. Główną bohaterką jest Anna, która walczy z wiatrakami. Siła kobiecości zostaje wystawiona na próbę, tak samo jak zaufanie, miłość, przyjaźń i wiara w trwałość. Ból i rozgoryczenie może nas dosięgnąć w każdej chwili, a marzenia się spełniają. Tylko czy aby na pewno będą one słodkie?! Nad historią Anny unoszą się duchy przeszłości, dowie się ona o niej kilka szokujących szczegółów.
Jest to książka, w której miesza się młodość ze starością, szczerość z kłamstwem, zaufanie ze zdradą i strach z miłością a śmierć z życiem. Wszystko zostało zapakowane w zgrabną historię z ciekawymi bohaterami (tutaj też są widoczne kontrasty) a także wplecione w pejzaż miasta i górskie odludzie. Bywa klimatycznie, wzruszająco, szokująco. Być może nawet przewidywalnie, ale nie za bardzo. Wszystko w umiarze. Jak potoczą się losy Anny, Patryka, skrzywdzonej Majki, która zaczyna żyć pełnią życia oraz pozostałych bohaterów? Tego nie zdradzę. Ja przeczytałam z wielką przyjemnością. Miło spędziłam czas przy lekturze tej książki. Jest to doskonałe uzupełnienie historii z „Wyjdziesz za mnie, kotku?”. Obie książki tworzą razem ciekawą historię, która wcale nie jest zwyczajnym romansidłem. Ta książka aż kipi od emocji. Warto ją przeczytać po to, aby dopełnić historię Anny i Patryka, a także po to, aby umilić sobie czas przyjemną lekturą.
„Z okruchów nie da się ulepić całej kromki.”
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+ 3 cm)